sobota, 27 grudnia 2008



Happy new year;]


grafiki :)

czwartek, 25 grudnia 2008

NO.

Ktoś powiedział, mi, że nie mam się co nad sobą użalać, myślę, że nawet mogę zacytować ( i tak tu nie zajrzy): kurwa nie, jak szukasz sobie nowych problemów to wbij widelec w udo i obróć, bedziesz miala problem, a nie wymyslaj jakies ckliwe, debilne problemy, w zyciu jest wystarczjaco duzo trudnych sytuacji
TAAK. To tyle chciałam powiedzieć.

środa, 22 października 2008

Zwycięsko. Na tarczy.

Można śmiało rzec: kampania wrześniowa zakończona! Bój był zawzięty (tak jak ja), ale stwierdzam, że warto było:). A to już coś. Studia ciekawe (wreszcie podoba mi się tu gdzie jestem:D). W moim życiu na moje nieszczęście niewiele się zmienia. W uczuciach jestem stała, a raczej w ich braku. Nie, nie czuję się samotna. Może czasem gdy jest naprawdę źle... Dawno tu mnie nie było. Nie miałam czasu...a może po prostu w moim życiu nie działo się nic dostatecznie ważnego. Tak, taka odpowiedź będzie dobra.
Zastanawiam się jak to będzie. Wiem, że dam radę. Chyba nie mam wyboru... bo co mi pozostało. Jakoś nie czuję szczególnej potrzeby mieszania w swoim życiu, jest stanowczo zbyt krótkie na "umilanie" go. Rezygnujemy z rzeczy niepotrzebnych, redukujemy swoje potrzeby do minimum?! Może rozgraniczymy potrzeby: 1, 2, 3... i tak dalej rzędu.
Popatrz słońce jeszcze świeci, księżyc już widać... popatrz jaki piękny jest świat, kochaj go. Kochaj życie. I pamiętaj o tych, których już nie ma. Nigdy tego nie doceniałam, zawsze myślałam, że to taki banał? morał? wytwór naszego sumienia. Grzesznego sumienia. Załujesz, że nie zadzwoniłeś, nie napisałeś. Żałuj, bo dziś już jest za późno...żeby usłyszeć śmiech, zobaczyć łzy. Spojrz w lustro i powiedz sobie: jestem taki jaki chcę być, nie żąluję żadnego dnia. Żyję tak, jakbym jutro miał umrzeć! Madlen tęsknie za Tobą...

wtorek, 26 sierpnia 2008

OOOOOOOOO. I bum.

Na Zwycięskiej znów to samo. [Anka ale masz bałagan!](wersja light;p). Była Rospuda- piękna. Kajaki- ciekawe. Zdjecia zrobione ;D ( z niektórych nawet można być dumnym;D ).

Przeprowadzka (na szczęście nie moja), ale dostatecznie blisko. Przyzwyczaiłam się... buuu. Jakoś tak miło było, ale cóż Anno Mario B. wierze w Twoje zdolności! I wierzę rózwnież, że nie zwariuję do reszty siedząć gdzieś na kasie no ewentualnie nad chemią... i najgorsze jest to, że perspektywa "bycia miłą" (bo tak trzeba) przeraża mnie. Mówienie " Dzień dobry! do widzenia, dziękuję" weszło mi w krew. Taaaak. Strasznie się z tym czuję. Dobrze dam Ci swój numer: 492... o jejku to kod na bułki!. I to nie było śmieszne.

Kochasz mnie? A jak bardzo mnie kochasz?
Zdradzasz mnie? A jak bardzo!?
Bardzo ;D.

Poza tym to tęsknie za Austryjackim Słońcem - wracaj i to już!!!;* Za tym Greckim tez ;p i ogólnie czuję się samotnie... jakoś tak. Każdy ma swoje zycie i problemy. Ehhh. Starzeję się... Kiedyś trzeba. I byłam u Madlen...

Hahaha dokumenty odzyskalam!!! Trzebyca być mną ;D.

niedziela, 13 lipca 2008

Noc jak każda inna noc, przychodzisz do mnie i siadasz pod oknem, oddychasz spokojnie i zdejmujesz spodnie^^

Nosi mnie. Dokumenty prawie odzyskane (nie, nie dzięki uczciwemu znalazcy niestety). Żyje sobie samotnie na Zwycięskiej (najbliższe dobre dusze są dość daleko niestety). Ehhh. Maruda ze mnie;D. Czasem dobrze jest pomarudzić a potem udawać[że to niby ja?!] i keep on smiling ;] albo pójść na spacerek... mmmm. Potem brutalny powrót do rzeczywistości...
Tak ale ja nie o tym chciałam. Byłam u Madlen... i znów bolało. A myślałam, że już nie będzie.... Tak. Chyba nigdy nie przestanie, zawsze gdy idę tam... Tak bardzo chciałabym, choć jeszcze raz, mam Ci tyle do powiedzenia. Zawsze jak jest mi źle, jak widzę i wiem, że Ci którzy mnie otaczają nie rozumieją... Wiem, wiem. Dorabianie ideologii. Tak, tylko czasem serce...



Kłam, proszę kłam, nie chcę znać Twoich wad,
niewiele przyjdzie nam z odkrywania prawd,
ideału wciąż na tym świecie brak.
Więc żyjmy dalej tym, o czym marzy każdy z nas.*

*

niedziela, 29 czerwca 2008

jestem mistrzem(nią).

W utrudnianiu sobie życia. Najpierw zepsułam telefon (on nie lubi kąpieli tak jak ja) a w drodze do domu (czekała na mnie niezniszczalna NOKIA 3310- telefon zaczepno-obronny;D) zgubiłam portfel... w nim oprócz mojej tożsamości była karta do telefonu...chwilowo nie posiadam żadnych dokumentów;D, fajnie nie?! ;] poszaleje, pojeżdżę na gapę, no bo co mi zrobią?! A tak poza tym to rzuciłam jeszcze prace (nie ona mnie! ;p) i jest całkiem nieźle...
Jakby ktoś coś chwiał ode mnie w najbliższym czasie to zapraszam na Zwycięską...

czwartek, 26 czerwca 2008

Masz to czego chciałaś.


I masz to czego chciałaś! Tylko czy na to zasłużyłam??Hmmm... moim skromnym zdaniem NIE. Stanowczo NIE!!! A może tak odrobina szczerości?? Ironia, kłamstwa, oszczerstwa... o jak słodko, a może tak mi dobrze, tak mi rób?!

środa, 25 czerwca 2008

Robie same złe rzeczy.

Powinnam właśnie się uczyć chemii... a nie robię tego. Dobrze wiem, że będę tego żałować. Najpierw coś robię, potem zastanawiam się nad tym i dochodzę do wniosku, że nie był to najlepszy pomysł. Niestety tak jak z każdą głupotą, którą popełniam. Jest ich wiele... za dużo. Począwszy od wydawania pieniędzy na bzdury, a skończywszy na... czasem potrzebuję takiego mocnego kopniaka, żeby ktoś mną potrząsnął i powiedział: źle robisz. Przestań. Tak nie wolno! Czasem no nawet moje sumienie mówi mi: STOP, ale ja jako "DOROSłA" wiem co robię, wiem co mi wolno a co nie. I tu się mylę, szkoda, że widzę to tak późno. I ta moja dorosłość... czasem mam jej dość. Chcę pojechać do domu, znów wiedzieć, że nie muszę się o nic martwić, o niczym myśleć. Tak pojadę jak będę miała wolne, albo nie przecież muszę posprzątać, zrobić pranie... buu.
Żałuję, wiem, że nie powinnam. Wiem, że sama chciałam, szkoda tylko, że takie refleksje przychodzą po a nie przed... Chociaż teraz wiem, czego robić nie powinnam, i co się już nie powtórzy.Nie, nie, nie!!! STOP.
A teraz tak żeby się zdołować do końca: kampanio wrześniowa przybywam! Nie będę rycerzem w lśniącej zbroji na białym koniu, tylko raczej "pajacem na szkapie"=]*


*cytat


poniedziałek, 19 maja 2008

cos się kończy i coś się zaczyna.

Zastanawiam się jak ulotne jest to, co nazywamy szczęściem... moje jest jak orgazm: krótko i bardzo intensywnie.
Była u nas Pani Z. po haracz, serduszko bolało jak zwykle ale było wesoło... ;] wchodzi do kuchni, a tu na stole butelka po winie (z różyczką:)), w zlewie kieliszki... chce iść do ubikacji a tu zonk: nie ma papieru, grzecznie pyta czy może zobaczyć co z naszą trawą (trzeba przejść przez pokój Moniki a tu na stoliku stoi 20 cm penis (świeczka!) jej mina... ;D. Nie mogłyśmy się opanować, dobrze, że darowała sobie oglądanie źle założonej okiennicy... w moim pokoju ukryłyśmy butelki ;] wiem, że to żart sytuacyjny, już nie śmieszny, ale musiałam to napisać;D
A poza tym to chyba długo nie będę tu mieszkać- za dużo wspomnień...

wtorek, 13 maja 2008

sesja.

Już postanowione. Proszę Szanownego Państwa czerwiec wykreślamy z kalendarza! Przyszła. Nadeszła i jest groźna- sesja. Zaliczenia, punkty, terminy... koniec 30- o ile szczęśliwców ( może ja będę sie zaliczać w poczet ich szanownego grona) nie czeka kampania wrześniowa. I tu jest joke: matmy bałam się najbardziej, ale horrorem okazuje się fizyka... ale ja się tak łatwo nie oddam!

P.s. Rzucam prace ;D:D:D:D:D:D:D

wtorek, 6 maja 2008

tak mi dobrze, tak mi rób.

  1. Czuję się-Stop!- jestem szczęśliwa. Na Zwycięskiej nie zawsze jest różowo ( http://pl.youtube.com/watch?v=q9sQcC9V4EE , http://pl.youtube.com/watch?v=N-QduS1T2E4 ) ale jest naprawdę fajnie:). Wczoraj stwierdziłyśmy, że skoro nikt nas nie kocha (i wcale się nie wkręcamy;]) to musimy się same dowartościować i poszłyśmy na spacer do Parku Południowego. Tam jest naprawdę ślicznie i mogłabym tam chodzić godzinami (wczoraj musiałyśmy się dość szybko pożegnać, bo jakiś 2 typów się przyczepiło). Potem był Lidl- "Pani pracuje w Lidlu, Pani reklamuje Lidla! "- no i ulewa... haha ja się burzy nie boje:D:D:D w przeciwieństwie do niektórych;p. A poza tym to naprawdę olałam maturę, pójdę, chociaż sama nie wiem po co. Chyba żeby mieć czyste sumienie, bo wiem ze nic z tego nie będzie. Żałuję, ale cóż-za późno.
  1. Z tym Kochaniem to chyba przesadziłam- mama mnie kocha;D. I ostatnio powiedziała mi , że tęskni za mną- ja tez:(, ale ...

środa, 30 kwietnia 2008

20 lat minęło...

  1. To nie prawda, że po 20 roku życia zanikają włókna kolagenowe!!! Może to prawda, ale jakoś mnie to od wczoraj dziwnym zbiegiem okoliczności nie śmieszy... no tak (wreszcie jestem tak stara jak Anna B.) Aniu;], ale pamiętaj długo się tym nie nacieszysz;p. Nawet nie wiedziałam ile przyjemności może sprawić takie proste: wszystkiego najlepszego! . Miło, naprawdę miło. Dziękuję, że pamiętaliście (to był ostatni raz kiedy na torcie były jeszcze świeczki...) bo był tort i świeczki i cala reszta tez przyszła;p. Od dziś a właściwie od wczoraj mam 20 lat do odwołania;D. Najważniejsze chyba jest to, że się nie spodziewałam, że aż tyle osób będzie o mnie pamiętać:):):) życzenia z zza oceanu również były, ale mam nadzieję, że pierwszy i ostatni raz... a poza tym dostałam parę ciekawych i przydatnych rzeczy np. : kajdanki;D, nie wiem po co mi one... ;p ha! i nawet kwiatek się znalazł:D (o którym marzę skrycie już od jakiegoś czasu) dziękuję MOniko :*.
Zawsze jak zbliżają się moje urodziny to dopada mnie chandra- myślę o Madlen, i jakoś tak smutno i źle mi... teraz tak bardzo nie czułam, że mi jej brakuje i za to właśnie dziękuję.



piątek, 18 kwietnia 2008

oooooooo.... Ciii... bo ktoś zobaczy!


Wybaczcie, nie mogłam się oprzeć...

niedziela, 13 kwietnia 2008

I jak Cie potrzebuje to Cie nie ma.

Wcześniejsza treść posta była zbyt okrutna by ją publikować.
Czuję się tak samotnie. Nie mam z kim pogadać:(. Praca-uczelnia-praca-uczelnia.... nawet nie mam czasu, i z kim...Niestety na Zwycięskiej było pare spięć i atmosfera do przyjemnych nie należała. Jest fajnie mam to czego chciałam, ale chyba nie do końca sie z tym godz ę. Ja jestem istotą, stworzeniem stadnym i potrzebuje kogoś do szczęścia. Na razie (brzmi bosko bo do piątku) nie mam laptopa ani neta i kontakt ze światem zewnętrznym jest mocno ograniczony. Choć istnieją telefony z których nader często korzystam a potem cierpię widząc topniejący stan swojego konta.. ale cóż robię to dla siebie. Ostanio moje Słońce napiało mi,że też tęskni:) ogólnie cały smsik był milusi;] i zrobiło mi się tak dobrze:):)- Beatko proszę o więcej ;D. I naprawdę miła jest świadomość ze ktoś na Ciebie czeka, ktoś tęskni i chce się z Tobą zobaczyć i porozmawiać (polecam wszytskim sfrustrowanym).

Jestem w domu, od dawna nie czułam się tak dobrze, chyba jestem szczęśliwa (bo tak to się potocznie nazywa). I nagle mój idealny (chwilowo) świat legł w gruzach. Dlaczego nikt mi nic nie mówi?! Zawsze dowiaduję się na końcu.A tak. Mam pewne kłopoty rodzinne (nie dotyczą one mnie aż tak bezpośrednio, chociaż dotyczą najbliższych mi osób, ale ja w pewnien sposób jestem znieczulona...i nie będę się na ten temat rozpisywać- wybaczcie). Tylko dlaczego nikt nie może mi powiedzieć o co chodzi?! Ja nie jestem już dzieckiem ( i nie chodzi tu tylko o fakt posiadania dowodu) po prostu dorosłam. Może za szybko, nie wiem, ale żyje i będę żyła tak jak chce i poniosę wszelkie konsekwencje ( ich niestety pozbyć sie nie da;]).
Have a nice day! - wiecie taki nawyk;]

sobota, 5 kwietnia 2008

KELNERECZKA ;]

W sumie zaczęłam się zastanawiać po co mi samodzielne mieszkanie skoro nie mam czasu w nim mieszkać?? Otóż pracuję w hotelu Campanile-żadna z kelnerek mnie nie lubi (całe dwie) ale kelnerzy owszem:D:D:D(więcej). Nawet dostałam firmową bluzeczkę (pomińmy fakt, że nikt nie przewidział, że można mieć duży biust;]) i fartuszek. Uczę się zadowalać innych;] i udawać (ale to zawsze mi nieźle wychodziło). Jestem mila i grzeczna. Mam firmowy uśmiech. Ładnie wyglądami w sumie mogłoby mnie tam nie być (ceny są ..." plaza przy tym to podrzędny hotelik"- Małgorzata B. ;]), więc ruchu tez nie ma praktycznie. Przerażają mnie bulgoczący po angielsku Francuzi (mój angielski jest baaaardzo ograniczony w tym momencie), Włosi którzy przyjeżdżają "zwiedzać POLKI", a także mili panowie pytający (i patrzący dość znacząco)czy roomservice jest za dodatkowa oplata... nie roomservisu nie ma!;p
A poza tym marzy mi się spacer. Po parku Południowym o którym tyle słyszałam.. pewnie magnolie już kwitną... i marzy mi się dłuższa doba (+6h z dopiskiem "przeznaczone tylko i wyłącznie na sen").

piątek, 4 kwietnia 2008

***


Gdy pochylisz nade mną twe usta pocałunkami nabrzmiałe,
usta moje ulecą jak dwa skrzydełka ze strachu białe,

krew moja się zerwie, aby uciekać daleko, daleko

i o twarz mi uderzy płonąca czerwona rzeka.

Oczy moje, które pod wzrokiem twym słodkim się niebią,

oczy moje umrą, a powieki je cicho pogrzebią.

Pierś moja w objęciu twej ręki stopi się jakby śnieg,

i cała zniknę jak obłok, na którym za mocny wicher legł.-


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

więc paniom chyba już podziękujemy.

Jak to jest...nieważne czy mam rację czy nie. Zawsze to ja wychodzę na "tą złą" niezależnie od sytuacji. Mało obchodzi mnie to czy to ktoś przeczyta czy nie, chociaż nie, chce żeby ktoś to przeczytał-miło, że Kasia nie ma nic przeciwko mojej obecności, ale ja mam. Dlaczego jak się do niej nie odzywam (a wkurzyła nie tylko mnie i nie pierwszy raz->Campus 2007, nadal uważam, że zachwwała się nie fair wobec nas, ale widać, kłamstwo jest w cenie) to z nią rozmawiacie a mnie macie w dupie, bo tego nazwać inaczej nie można. Mnie nie interesowałoby czy ktoś z kimś rozmawia czy nie. I wy uważacie, że to jest przyjaźń?! Bo ja nie. Jeśli ktoś jest moim przyjacielem to jest tak po prostu, bez żadnego ale, nie potrzebuje niczyjego błogosławieństwa czy pozwolenia. Zastanawiam się jak tak można udawać przed samym sobą kogoś kim się nie jest. Cieszy mnie tylko fakt, że ja od zawsze miałam tego świadomość, są ludzie którym na mnie zależy bez żadnego ale, wy do nich nie należycie. I za to im dziękuję i szanuję. Zastanawia mnie jeszcze jeden fakt, a mianowicie: ludzie którzy znają mnie o wiele krócej (choć jak widać na załączonym obrazku nie gorzej) o wiele bardziej się mną przejmują, wiedzą, potrafią dawać coś od siebie a nie tylko brać. Żadna z was nie zapytała jak praca, jak się czuję (dla niezainteresowanych byłam chora). Szczerze?- nie byłam zdziwiona. Nie rozumiem ludzi którzy potrafią wartościować innych...ale cóż. Ja chyba bajki pomyliłam. Za każdym razem gdy powtarza się taka sytuacja to widzę jak bardzo brak mi Madlen i doceniam tych których mam :* (choć czasem bywam wobec nich złośliwa, ale to musicie mi wybaczyć:), bo ja taka już jestem :D)

Tak jestem rozżalona i zła. Jest mi przykro, że ktokolwiek tak mógł mnie potraktować.

poniedziałek, 31 marca 2008

Zdrada.

Jak widać zdrada to pojęcie względne. Zależy od chwilowych potrzeb osobnika. Tylko czy to działa w dwie strony?! Czy nam tez wolno sobie poszaleć?! Nie, nam nie wolno. TY kobieto masz czekać gorliwie i przebaczać wszystko co zrobi Twój cudowny mężczyzna, powinnaś jeszcze go po rękach całować za to ze łaskawie zwrócił na Ciebie uwagę i zechcial z Toba być, bo taki MłODY BóG jak on ma "gotowych na wszystko" panienek na pęczki, więc radzę uważać. Nie dajmy się zwariować!!! Jeśli zdradą jest tylko seks (w tradycyjnym słowa tego znaczeniu) to może zaczniemy się rzucać na siebie na ulicach?! Przecież tylko podążymy za naszymi pierwotnymi instynktami... najlepiej cofnijmy się do epoki kamienia łupanego, zamieszkajmy w jaskiniach, zrezygnujmy z dobrodziejstw XXI wieku i naprawdę bądźmy szczęśliwi!!!
Niestety pozostaje jeszcze druga strona medalu (w tej wersji również kobiety są winne i powinny cierpieć). Zawsze uważamy, że winna jest ONA, a dlaczego nie On?!

niedziela, 30 marca 2008

Pierwsza zupa :D

Garnek jest,wiec do boju Polsko! Gotuję zupę:D. Hmm... jakby to powiedzieć nasze (komuna:D) zapasy są marne, więc coś co nazwę zupą (bo jest cieple, kolorowe i coś tam pływa ;p) niekoniecznie musi nią być;]... wiec po przejrzeniu zawartości szafek i lodówki okazało się, że jedyne co może powstać to pomidorowa (znalazł się ketchup i przecier pomidorowy), z ryżem, bo z makaronem nie jadam (wyjątkiem jest ta z naszej stołówki;]). Wiec zaczęło się tak: woda, garnek,a właściwie najpierw był garnek;p, potem kostki rosołowe i stawiamy "na gazie" (u nas nie ma gazu;]) potem marchewka (nie wiem skąd się wzięła:D) i ryż. I psikus! Nalot, mamy nalot! Ewakuujemy likier z lodówki, zacieramy ślady zbrodni. Oddaje haracz:(, serce boli jak rzadko. A w garnku coś tam się gotuje... i tak przez godzinę!!! Siedzę uśmiecham się , jestem miła (hahaha ja już tak na zawołanie potrafię;], co praca robi z ludźmi... dziękujemy, smacznego, do widzenia... beeee!). Po zakończonej misjizupa była prawie gotowa:D, trzeba ją dopieprzyć;], dobrze przyprawić i zabarwić ;D i życzę smacznego!

piątek, 28 marca 2008

Tak po prostu.

Jestem szczęśliwa. Tak naprawdę i do końca. A może wreszcie nauczyłam się doceniać to co mam?? Zamaist żyć mrzonkami. A może wiosna tak na mnie działa?? Nie:D to raczej nie możliwe po moich ostanich przeżyciach- zostałam Śnieżynką 2008, czekając aż łaskawie przyjedzie cokolwiek na to moje odludzie. Mam to czego chcialam? Owszem i mam również zamiar się tym cieszyć ( zgodnie z regułą przekory- wbrew rodzicom ;]). Wiem, że teraz to zabrzmi malo przekonywująco,ale jest mi dobrze tu gdzie jestem . Z Moniką się dogaduje- mamy tu taką małą komune, właśnie korzystam z jej dobrodziejstw ;D.
Chciałabym czasem umieć zapanować nad swoimi emocjami i przemilczeć, ale nie potrafię. Wiem, że umiem być wyjątkowo złośliwa i wredna. I to, że nie mam ochoty z kimś rozmawiać, to można by powiedzieć dla jego dobra, po co się kłócić. Nie oczekuje, że ktoś będzie się przede mną kajał i przepraszam do końca świata. To naprawde nie ma sensu. Przeprzaszam, ale nie zmienie się. Taka juz jestem, a czasem potrzebny jest taki zimny prysznic by przejrzeć na oczy i zobaczyc czy warto. Pamiętaj, że jeśli Ty nie szanujasz samej siebie to inni też nie będą.

środa, 26 marca 2008

Zwycięska 48/2

No i jestem na Zwycięskiej. Pierwszą noc mam już za sobą, ale nadal czuję się tu dziwnie, tak nieswojo:( . Pokój jest niby mój-ale na razie jest zimny, bezduszny, obcy. Jakby nie mój... wydaje się pusty... jest tu tak cicho i kot nie patrzy w sufit;], Tajka nie tłucze się garami (a tak żeby było ciekawiej to my z Moniką nie mamy żadnego garnka, bo obie zapomniałyśmy zabrać.To niestety nie jest żart, a pierogi się niebawem skończą (Moniki), bo moje są zamrożone...;] życzymy wszystkim smacznego, CIEPŁEGO posiłku). Mam drzwi bez szyb, wiec nawet nie wiem co teraz robi Monika... śpi czy czyta, a może ogląda telewizor (z telewizorem przesadzam-nie mamy anteny (mój stoi w szafie:D)? Mam nadzieje ze to minie i kiedyś poczuje ze to mój pokój, moje łóżko... a może rozłożę sobie moje łóżko?! Kurcze nawet nie mam lampki nad głową! A nie chce mi się wstawać ze gasić i zapalać światła.... leniwa jestem;] ale trzeba oszczędzać energie- biedni studenci;] a poza tym pojawia się aspekt ekologiczny, który przedstawia mnie w o wiele lepszym świetle- nie jestem leniwa, tylko jestem Ekolożką!!! Nie można marnować energii, a ile się jej marnuje w momencie gdy nie jest ona mi już potrzebna- muszę wstać przejść jakieś 5 metrów i dopiero zgasić światło, a tak było pstryk i już! Dlatego grzecznie pójdę zgasić światło, a zaraz potem położę się w moim łóżeczku i szybciutko zasnę... a jak się uderzę o coś po drodze?! Wtedy znów będę musiała zapalić światło i się nad sobą poużalać, znów powtórzy się ten sam schemat- i nie jest wykluczone ze nie uderzę się o coś ponownie (może nawet o to samo?!) wiec wniosek jest jeden, poparty mocnymi argumentami - lampka przy łóżku pilnie potrzebna.

poniedziałek, 24 marca 2008

Lany poniedziałek.


Proszę nie mówić do mnie "Aniu" bo tego nie lubię i nigdy nie lubiłam, nie czułam się grzeczna Ania, tylko bezczelną Anką, a po drugie to nie pasuje do mojego nowego image.

Cudownie jest się obudzić rano... otwieram oczy i co widzę?! Kubek (barszczówkę) nad głowa... protestuje, ALE NIE dziś jest lany poniedziałek i taka jest tradycja!!! Bum. Mokro. Jak Cię dziś nie obleję to nie będziesz miała szczęścia w miłości przez cały rok- mama. Dziś jest lany poniedziałek wiec mogę (bezczelny śmiech)- brat. Jak Ci zimno to mogę Cię oblać ciepłą woda (już wiem po kim mój brat taki jest) - tata.

Wszelkie zastrzeżenia do treści bloga prosimy przesłać na adres: niestety nie może on zostać ujawniony, ponieważ autorka obawia się o swoje życie (ma ku temu poważne przesłanki), a tak na poważnie to mama mi zabroniła;]. To wszystko przez te święta!!! To ona tak na mnie działają... przygnębiająco... a może zmienię image i zostanę zimną egoistką?! Chciałam tu dodać jeszcze jedno słowo, ale nie mam na tyle odwagi;] Przestanę być naiwną, może trochę romantyczną duszą- ”czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko” (i nie mylić z miłością!), żeby móc czytać to co jest naprawdę napisane Już 75% mojej szafy jest czarne, więc nawet nie będę musiała wydawać kasy na nowe ubrania, bo zimne egoistyczne ... chyba noszą się na czarno?! A jak mi się spodoba to będę codziennie zmieniać postać i na sam koniec dostane schizofrenii i wtedy dopiero będzie wesoło;]

niedziela, 23 marca 2008

Dawno nie pisałam... czasu nie miałam... może chęci?! Brakuje mi tego, a teraz się nudzę;] więc powstało to coś;] (okropna jestem!). Mam mieszkanko :D prawie sama;], Monika (moja współlokatorka wydaje się ok, a jak jest naprawdę to się okaże :)). Prawie mam prace :D- idę na dzień próbny po świętach... boję się, bo zależy mi i nie chce dać plamy;/ . Wszystko byłoby super gdyby nie to, ze martwię sie o... nie umiem sie nie martwić jak widzę ze coś jest nie tak:(. Aśka ma mieć operacje o nią też się boje, i przestaje sie cieszyć tym, że uwolniłam się od ciotki :D. Nikt nie będzie mnie sprawdzał!!! Pilnował i mówił ze straszna jestem ;], choć wiem, że czasem jestem humorzasta i nie tylko ją tym wkurzam;].
Co do mojej przeprowadzki... to jestem już spakowana tylko tata przyjedzie we wtorek i zabierze rzeczy na Zwycięską. Myślałam, że nie będę tęsknić do Mieleckiej... ale już tęsknie chociaż mieszkam tam jeszcze- do wtorku, ale mieszkam, na walizkach... ehh. Nie chodzi o samą przeprowadzkę, tylko czuję, że właśnie żegnam się z dzieciństwem, a to mimo wszystko (niewymierne korzyści:D) jest bolesne. Jest tak świąteczne tak miło, a ja się czuję tak okropnie :( . Tęsknię do Madlen, do Wrocławia, do mojego pokoju. Buuu... on już nie jest mój... ahhh mam nadzieję, że Zwycięska już niebawem przestanie być Zwycięską a zacznie być moim domem... wiem, że nie powinnam się przywiązywać, ale mieszkać w miejscu, którego nie traktuję jak dom, tylko jak przechowalnie siebie samej- okropne. Już nawet myśl o mozaice z czerwonych kafelek w kuchni, dużego ogródka czy tarasu mnie nie cieszy, nie -cieszy ale inaczej niż przedtem. Jeszcze do niedawno było to marzenie, jakiś cel- dążyłam do tego by się usamodzielnić, a teraz stało się to rzeczywistością. Chciałam znaleźć pracę, prawdopodobnie znalazłam. Człowiek jest stworzeniem (przynajmniej ja), które potrzebuje celu w życiu, chwilowo swoje zrealizowałam, może dlatego czuję się tak dziwnie?!
Jest Wielkanoc. I znów powraca jak bumerang ten sam temat...a czemu Ty nie chodzisz do kościoła?! Bo nie chce, nie czuje potrzeby... nie umiem. Dobrze mamo, przecież wiesz, że jak jest w kościele duszno to ja mdleję... a dziś będzie mnóstwo ludzi, będzie duszno...a na zewnątrz jest zimno. Nie pójdę, przecież wiem, że mnie kochasz i nie karzesz mi marznąć. A jutro?! Jutro jest lany poniedziałek, nie chcę być oblana wodą z Sieczki -Sąsiecznicy- czegoś co kiedyś było rzeką-dziękuję, a płynie niebezpiecznie blisko mojego domu :].