Zastanawiam się jak ulotne jest to, co nazywamy szczęściem... moje jest jak orgazm: krótko i bardzo intensywnie.
Była u nas Pani Z. po haracz, serduszko bolało jak zwykle ale było wesoło... ;] wchodzi do kuchni, a tu na stole butelka po winie (z różyczką:)), w zlewie kieliszki... chce iść do ubikacji a tu zonk: nie ma papieru, grzecznie pyta czy może zobaczyć co z naszą trawą (trzeba przejść przez pokój Moniki a tu na stoliku stoi 20 cm penis (świeczka!) jej mina... ;D. Nie mogłyśmy się opanować, dobrze, że darowała sobie oglądanie źle założonej okiennicy... w moim pokoju ukryłyśmy butelki ;] wiem, że to żart sytuacyjny, już nie śmieszny, ale musiałam to napisać;D
A poza tym to chyba długo nie będę tu mieszkać- za dużo wspomnień...
Była u nas Pani Z. po haracz, serduszko bolało jak zwykle ale było wesoło... ;] wchodzi do kuchni, a tu na stole butelka po winie (z różyczką:)), w zlewie kieliszki... chce iść do ubikacji a tu zonk: nie ma papieru, grzecznie pyta czy może zobaczyć co z naszą trawą (trzeba przejść przez pokój Moniki a tu na stoliku stoi 20 cm penis (świeczka!) jej mina... ;D. Nie mogłyśmy się opanować, dobrze, że darowała sobie oglądanie źle założonej okiennicy... w moim pokoju ukryłyśmy butelki ;] wiem, że to żart sytuacyjny, już nie śmieszny, ale musiałam to napisać;D
A poza tym to chyba długo nie będę tu mieszkać- za dużo wspomnień...