poniedziałek, 31 marca 2008

Zdrada.

Jak widać zdrada to pojęcie względne. Zależy od chwilowych potrzeb osobnika. Tylko czy to działa w dwie strony?! Czy nam tez wolno sobie poszaleć?! Nie, nam nie wolno. TY kobieto masz czekać gorliwie i przebaczać wszystko co zrobi Twój cudowny mężczyzna, powinnaś jeszcze go po rękach całować za to ze łaskawie zwrócił na Ciebie uwagę i zechcial z Toba być, bo taki MłODY BóG jak on ma "gotowych na wszystko" panienek na pęczki, więc radzę uważać. Nie dajmy się zwariować!!! Jeśli zdradą jest tylko seks (w tradycyjnym słowa tego znaczeniu) to może zaczniemy się rzucać na siebie na ulicach?! Przecież tylko podążymy za naszymi pierwotnymi instynktami... najlepiej cofnijmy się do epoki kamienia łupanego, zamieszkajmy w jaskiniach, zrezygnujmy z dobrodziejstw XXI wieku i naprawdę bądźmy szczęśliwi!!!
Niestety pozostaje jeszcze druga strona medalu (w tej wersji również kobiety są winne i powinny cierpieć). Zawsze uważamy, że winna jest ONA, a dlaczego nie On?!

niedziela, 30 marca 2008

Pierwsza zupa :D

Garnek jest,wiec do boju Polsko! Gotuję zupę:D. Hmm... jakby to powiedzieć nasze (komuna:D) zapasy są marne, więc coś co nazwę zupą (bo jest cieple, kolorowe i coś tam pływa ;p) niekoniecznie musi nią być;]... wiec po przejrzeniu zawartości szafek i lodówki okazało się, że jedyne co może powstać to pomidorowa (znalazł się ketchup i przecier pomidorowy), z ryżem, bo z makaronem nie jadam (wyjątkiem jest ta z naszej stołówki;]). Wiec zaczęło się tak: woda, garnek,a właściwie najpierw był garnek;p, potem kostki rosołowe i stawiamy "na gazie" (u nas nie ma gazu;]) potem marchewka (nie wiem skąd się wzięła:D) i ryż. I psikus! Nalot, mamy nalot! Ewakuujemy likier z lodówki, zacieramy ślady zbrodni. Oddaje haracz:(, serce boli jak rzadko. A w garnku coś tam się gotuje... i tak przez godzinę!!! Siedzę uśmiecham się , jestem miła (hahaha ja już tak na zawołanie potrafię;], co praca robi z ludźmi... dziękujemy, smacznego, do widzenia... beeee!). Po zakończonej misjizupa była prawie gotowa:D, trzeba ją dopieprzyć;], dobrze przyprawić i zabarwić ;D i życzę smacznego!

piątek, 28 marca 2008

Tak po prostu.

Jestem szczęśliwa. Tak naprawdę i do końca. A może wreszcie nauczyłam się doceniać to co mam?? Zamaist żyć mrzonkami. A może wiosna tak na mnie działa?? Nie:D to raczej nie możliwe po moich ostanich przeżyciach- zostałam Śnieżynką 2008, czekając aż łaskawie przyjedzie cokolwiek na to moje odludzie. Mam to czego chcialam? Owszem i mam również zamiar się tym cieszyć ( zgodnie z regułą przekory- wbrew rodzicom ;]). Wiem, że teraz to zabrzmi malo przekonywująco,ale jest mi dobrze tu gdzie jestem . Z Moniką się dogaduje- mamy tu taką małą komune, właśnie korzystam z jej dobrodziejstw ;D.
Chciałabym czasem umieć zapanować nad swoimi emocjami i przemilczeć, ale nie potrafię. Wiem, że umiem być wyjątkowo złośliwa i wredna. I to, że nie mam ochoty z kimś rozmawiać, to można by powiedzieć dla jego dobra, po co się kłócić. Nie oczekuje, że ktoś będzie się przede mną kajał i przepraszam do końca świata. To naprawde nie ma sensu. Przeprzaszam, ale nie zmienie się. Taka juz jestem, a czasem potrzebny jest taki zimny prysznic by przejrzeć na oczy i zobaczyc czy warto. Pamiętaj, że jeśli Ty nie szanujasz samej siebie to inni też nie będą.

środa, 26 marca 2008

Zwycięska 48/2

No i jestem na Zwycięskiej. Pierwszą noc mam już za sobą, ale nadal czuję się tu dziwnie, tak nieswojo:( . Pokój jest niby mój-ale na razie jest zimny, bezduszny, obcy. Jakby nie mój... wydaje się pusty... jest tu tak cicho i kot nie patrzy w sufit;], Tajka nie tłucze się garami (a tak żeby było ciekawiej to my z Moniką nie mamy żadnego garnka, bo obie zapomniałyśmy zabrać.To niestety nie jest żart, a pierogi się niebawem skończą (Moniki), bo moje są zamrożone...;] życzymy wszystkim smacznego, CIEPŁEGO posiłku). Mam drzwi bez szyb, wiec nawet nie wiem co teraz robi Monika... śpi czy czyta, a może ogląda telewizor (z telewizorem przesadzam-nie mamy anteny (mój stoi w szafie:D)? Mam nadzieje ze to minie i kiedyś poczuje ze to mój pokój, moje łóżko... a może rozłożę sobie moje łóżko?! Kurcze nawet nie mam lampki nad głową! A nie chce mi się wstawać ze gasić i zapalać światła.... leniwa jestem;] ale trzeba oszczędzać energie- biedni studenci;] a poza tym pojawia się aspekt ekologiczny, który przedstawia mnie w o wiele lepszym świetle- nie jestem leniwa, tylko jestem Ekolożką!!! Nie można marnować energii, a ile się jej marnuje w momencie gdy nie jest ona mi już potrzebna- muszę wstać przejść jakieś 5 metrów i dopiero zgasić światło, a tak było pstryk i już! Dlatego grzecznie pójdę zgasić światło, a zaraz potem położę się w moim łóżeczku i szybciutko zasnę... a jak się uderzę o coś po drodze?! Wtedy znów będę musiała zapalić światło i się nad sobą poużalać, znów powtórzy się ten sam schemat- i nie jest wykluczone ze nie uderzę się o coś ponownie (może nawet o to samo?!) wiec wniosek jest jeden, poparty mocnymi argumentami - lampka przy łóżku pilnie potrzebna.

poniedziałek, 24 marca 2008

Lany poniedziałek.


Proszę nie mówić do mnie "Aniu" bo tego nie lubię i nigdy nie lubiłam, nie czułam się grzeczna Ania, tylko bezczelną Anką, a po drugie to nie pasuje do mojego nowego image.

Cudownie jest się obudzić rano... otwieram oczy i co widzę?! Kubek (barszczówkę) nad głowa... protestuje, ALE NIE dziś jest lany poniedziałek i taka jest tradycja!!! Bum. Mokro. Jak Cię dziś nie obleję to nie będziesz miała szczęścia w miłości przez cały rok- mama. Dziś jest lany poniedziałek wiec mogę (bezczelny śmiech)- brat. Jak Ci zimno to mogę Cię oblać ciepłą woda (już wiem po kim mój brat taki jest) - tata.

Wszelkie zastrzeżenia do treści bloga prosimy przesłać na adres: niestety nie może on zostać ujawniony, ponieważ autorka obawia się o swoje życie (ma ku temu poważne przesłanki), a tak na poważnie to mama mi zabroniła;]. To wszystko przez te święta!!! To ona tak na mnie działają... przygnębiająco... a może zmienię image i zostanę zimną egoistką?! Chciałam tu dodać jeszcze jedno słowo, ale nie mam na tyle odwagi;] Przestanę być naiwną, może trochę romantyczną duszą- ”czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko” (i nie mylić z miłością!), żeby móc czytać to co jest naprawdę napisane Już 75% mojej szafy jest czarne, więc nawet nie będę musiała wydawać kasy na nowe ubrania, bo zimne egoistyczne ... chyba noszą się na czarno?! A jak mi się spodoba to będę codziennie zmieniać postać i na sam koniec dostane schizofrenii i wtedy dopiero będzie wesoło;]

niedziela, 23 marca 2008

Dawno nie pisałam... czasu nie miałam... może chęci?! Brakuje mi tego, a teraz się nudzę;] więc powstało to coś;] (okropna jestem!). Mam mieszkanko :D prawie sama;], Monika (moja współlokatorka wydaje się ok, a jak jest naprawdę to się okaże :)). Prawie mam prace :D- idę na dzień próbny po świętach... boję się, bo zależy mi i nie chce dać plamy;/ . Wszystko byłoby super gdyby nie to, ze martwię sie o... nie umiem sie nie martwić jak widzę ze coś jest nie tak:(. Aśka ma mieć operacje o nią też się boje, i przestaje sie cieszyć tym, że uwolniłam się od ciotki :D. Nikt nie będzie mnie sprawdzał!!! Pilnował i mówił ze straszna jestem ;], choć wiem, że czasem jestem humorzasta i nie tylko ją tym wkurzam;].
Co do mojej przeprowadzki... to jestem już spakowana tylko tata przyjedzie we wtorek i zabierze rzeczy na Zwycięską. Myślałam, że nie będę tęsknić do Mieleckiej... ale już tęsknie chociaż mieszkam tam jeszcze- do wtorku, ale mieszkam, na walizkach... ehh. Nie chodzi o samą przeprowadzkę, tylko czuję, że właśnie żegnam się z dzieciństwem, a to mimo wszystko (niewymierne korzyści:D) jest bolesne. Jest tak świąteczne tak miło, a ja się czuję tak okropnie :( . Tęsknię do Madlen, do Wrocławia, do mojego pokoju. Buuu... on już nie jest mój... ahhh mam nadzieję, że Zwycięska już niebawem przestanie być Zwycięską a zacznie być moim domem... wiem, że nie powinnam się przywiązywać, ale mieszkać w miejscu, którego nie traktuję jak dom, tylko jak przechowalnie siebie samej- okropne. Już nawet myśl o mozaice z czerwonych kafelek w kuchni, dużego ogródka czy tarasu mnie nie cieszy, nie -cieszy ale inaczej niż przedtem. Jeszcze do niedawno było to marzenie, jakiś cel- dążyłam do tego by się usamodzielnić, a teraz stało się to rzeczywistością. Chciałam znaleźć pracę, prawdopodobnie znalazłam. Człowiek jest stworzeniem (przynajmniej ja), które potrzebuje celu w życiu, chwilowo swoje zrealizowałam, może dlatego czuję się tak dziwnie?!
Jest Wielkanoc. I znów powraca jak bumerang ten sam temat...a czemu Ty nie chodzisz do kościoła?! Bo nie chce, nie czuje potrzeby... nie umiem. Dobrze mamo, przecież wiesz, że jak jest w kościele duszno to ja mdleję... a dziś będzie mnóstwo ludzi, będzie duszno...a na zewnątrz jest zimno. Nie pójdę, przecież wiem, że mnie kochasz i nie karzesz mi marznąć. A jutro?! Jutro jest lany poniedziałek, nie chcę być oblana wodą z Sieczki -Sąsiecznicy- czegoś co kiedyś było rzeką-dziękuję, a płynie niebezpiecznie blisko mojego domu :].