środa, 22 października 2008

Zwycięsko. Na tarczy.

Można śmiało rzec: kampania wrześniowa zakończona! Bój był zawzięty (tak jak ja), ale stwierdzam, że warto było:). A to już coś. Studia ciekawe (wreszcie podoba mi się tu gdzie jestem:D). W moim życiu na moje nieszczęście niewiele się zmienia. W uczuciach jestem stała, a raczej w ich braku. Nie, nie czuję się samotna. Może czasem gdy jest naprawdę źle... Dawno tu mnie nie było. Nie miałam czasu...a może po prostu w moim życiu nie działo się nic dostatecznie ważnego. Tak, taka odpowiedź będzie dobra.
Zastanawiam się jak to będzie. Wiem, że dam radę. Chyba nie mam wyboru... bo co mi pozostało. Jakoś nie czuję szczególnej potrzeby mieszania w swoim życiu, jest stanowczo zbyt krótkie na "umilanie" go. Rezygnujemy z rzeczy niepotrzebnych, redukujemy swoje potrzeby do minimum?! Może rozgraniczymy potrzeby: 1, 2, 3... i tak dalej rzędu.
Popatrz słońce jeszcze świeci, księżyc już widać... popatrz jaki piękny jest świat, kochaj go. Kochaj życie. I pamiętaj o tych, których już nie ma. Nigdy tego nie doceniałam, zawsze myślałam, że to taki banał? morał? wytwór naszego sumienia. Grzesznego sumienia. Załujesz, że nie zadzwoniłeś, nie napisałeś. Żałuj, bo dziś już jest za późno...żeby usłyszeć śmiech, zobaczyć łzy. Spojrz w lustro i powiedz sobie: jestem taki jaki chcę być, nie żąluję żadnego dnia. Żyję tak, jakbym jutro miał umrzeć! Madlen tęsknie za Tobą...